Litzmannstadt Getto, Łódzkie Getto

Cmentarz żydowski ul. Bracka (Ewaldstrasse)


To największy Cmentarz żydowski w Europie, część grzebalna ma ponad 40 hektarów. Są tam groby około 230 tysięcy Żydów. Tylko na Polu Gettowym pochowano w czasie wojny około 45 tysięcy osób.

Nowy cmentarz dla zmarłych wyznania mojżeszowego powstał w 1892 roku, była to druga nekropolia łódzkich Żydów [patrz: Stary cmentarz żydowski]. Są tam pochowani najważniejsi łódzcy fabrykanci. Monumentalne grobowce twórców przemysłowej potęgi miasta: Prussaków, Silbersteinów, Poznańskich, Konów, Jarocińskich, można odnaleźć obok skromnych macew biedoty żydowskiej z ulicy Franciszkańskiej czy Stodolnianej. Na bałuckim kirkucie są groby znanych lekarzy, prawników, artystów, także rodziców twórców, którzy rozsławili Łódź w świecie: Artura Rubinsteina, Artura Szyka czy Juliana Tuwima. Są ohele cadyków i macewy bundystów, na których pojawiają się symbole socjalistyczne. To prawdziwa mieszanina tradycji, tendencji i postaw, przypominająca wielowarstwową i różnorodną rzeczywistość przedwojennej Łodzi.

W czasie II wojny światowej cmentarz znalazł się w obrębie getta. Mówiło się o nim popularnie: cmentarz na Marysinie. W południowej części nekropolii wyznaczono miejsce, gdzie grzebano osoby zmarłe w łódzkim getcie. Umieralność była porażająca. Codziennie odbywały się pogrzeby kilkudziesięciu osób, ale były dni, gdy umierało nawet 170 mieszkańców zamkniętej dzielnicy!

Jak wynika z archiwów gminy żydowskiej w Łodzi - w latach 1940-1944 na tej przestrzeni pochowano około 45 tysięcy osób. Po wojnie ten obszar nazwano Polem Gettowym.

W Łodzi nie było masowych grobów żydowskich. Każdy zmarły miał swoje miejsce. Zachowało się szczegółowe archiwum, dzięki czemu można ustalić miejsce pochówku zdecydowanej większości zmarłych. Na Polu Gettowym są groby Żydów z Łodzi, a także osób przywiezionych z gett prowincjonalnych, m.in. z Włocławka, Głowna, Strykowa, Brzezin, Sieradza, Zduńskiej Woli czy Wielunia oraz z terenów Austrii, Czech, Luksemburga i Niemiec. Jednak nie wszyscy zmarli w czasie wojny zostali pochowani na Polu Gettowym. Wiele osób grzebało swoich bliskich w alejkach i pomiędzy już istniejącymi rodzinnymi grobami. Niedaleko mauzoleum Poznańskich jest na przykład grób Dawida Sierakowiaka, autora dziennika z łódzkiego getta. Niedawno na tzw. Nowym Polu udało się odnaleźć miejsce, gdzie został pochowany Maurycy Trębacz, znany żydowski malarz, który zmarł z głodu w łódzkim getcie w styczniu 1941 roku.

W części kwater PV i PVI pochowano ponad 700 Cyganów z pogranicza austriacko-węgierskiego, którzy zmarli w tzw. obozie cygańskim [patrz: Obóz Cygański] na przełomie 1941 i 1942 roku. Resztę - czyli około 4300 osób - wywieziono do obozu w Chełmnie nad Nerem i tam zamordowano.

Zachodnia część cmentarza była miejscem egzekucji i pochówku członków polskiej konspiracji, przede wszystkim żołnierzy Armii Krajowej.

Na terenie cmentarza żydowskiego są też mogiły chrześcijan, którzy dobrowolnie weszli do getta ze swoimi małżonkami, choć nie byli Żydami. A także tych, którzy mimo przejścia na chrześcijaństwo zgodnie z ustawami norymberskimi nadal pozostali Żydami. To dotyczyło głównie przybyszów z Europy Zachodniej.

Turyści odwiedzający nekropolię mijają doły wykopane wzdłuż muru. Miały to być groby ludzi, których po likwidacji getta naziści pozostawili, by uporządkowali teren. Doły wykopano z rozkazu hitlerowców w styczniu 1945 r. Zanim jednak naziści dokończyli dzieła musieli uciekać w popłochu przed zbliżającymi się Rosjanami. Ci, którzy przeżyli wojnę, postanowili zostawić te doły. - To jest nasz grób - podkreślają.

Od wielu lat na murze wewnętrznym, tuż przy bramie wejściowej, pojawiają się kolejne tablice oddające cześć Żydom, którzy zmarli w łódzkim getcie z głodu i wycieńczenia albo zginęli w różnych obozach zagłady i nie mają własnych grobów. Są one dedykowane zarówno Żydom z Łodzi, jak i wsiedlonym do łódzkiego getta, m.in. z podłódzkich miast i miasteczek oraz krajów Europy. Tablice są w różnych językach: po polsku, angielsku, hebrajsku, niemiecku. W październiku 2001 roku Żydzi czescy, którzy w czasie II wojny światowej trafili do łódzkiego getta, przywieźli z Pragi tablicę dedykowaną pamięci rodaków, którzy przyjechali do Łodzi jesienią 1941 roku i stracili życie w getcie, w Chełmnie nad Nerem lub w innych obozach zagłady. Została ona umieszczona na zewnętrznym murze cmentarza. Niedaleko tego miejsca stoi pomnik poświęcony ofiarom łódzkiego getta i obozów koncentracyjnych. Stanął w 1956 roku. Ma kształt obelisku z jasnego kamienia, który przypomina wyglądem komin krematorium, widoczna jest również menora - symbol judaizmu i złamane drzewo - symbol śmierci. Na tablicy z czarnego marmuru po polsku, hebrajsku i w jidysz napisano słowa: „Pamięć o was pozostanie na wieki w sercach naszych”

W 1980 roku cmentarz żydowski w Łodzi został uznany za obiekt zabytkowy. W 1995 roku powołana została Fundacja Monumentum Iudaicum Lodzense, której celem jest ratowanie dziedzictwa kulturowego łódzkich Żydów, w tym głównie cmentarza. Od tego czasu prowadzone są prace renowacyjne i porządkowe. Wspierają je także inne instytucje, fundacje i osoby prywatne.

Byłem na żydowskim cmentarzu w Łodzi, przy grobowcu Poznańskich. Czekałem na przemytnika, który miał mnie przeprowadzić przez granicę Rzeszy do Guberni. Musiałem czekać od ósmej wieczór do piątej rano. Tak było umówione, aby nie wzbudzać podejrzeń [...]. Zdrzemnąłem się na stopniu grobowca. Obudziły mnie dziwne szmery. Szczęśliwie nie byli to naziści. Mężczyzna i kobieta manipulowali łopatą. Wiedziałem dlaczego - zakopywali swój majątek. Piwnice domów stały się niepewne, odkąd Niemcy na głębokość jednego metra rozkopywali je, szukając żydowskich skarbów.
Edward Reicher, W ostrym świetle dnia, s. 30.

Przyszłam na cmentarz o wiele za wcześnie i dlatego długo musiałam czekać na przyjazd czarnego furgonu. Pierwszym ciałem, które z niego zdjęto, było ciało taty. Do jego stopy przyczepiono tabliczkę z nazwiskiem - Anszel Kalman Plager. Mój ukochany tata, który od zawsze był nieodłączną częścią mojego życia! Poniosło go na noszach dwóch mężczyzn. Niezdolna do płaczu podążyłam za noszami. Nawet wtedy, gdy opuszczano ciało do grobu, w moich oczach nie było łez. Jeden z grabarzy wyjął scyzoryk i wyciął na klapie mojego płaszcza tradycyjne kirija. A potem wsypawszy do grobu zaledwie kilka łopat ziemi, zabrali się do odejścia. Wybuchnęłam płaczem. Wtedy któryś z grabarzy wrócił i pożyczył mi swoją łopatę. Ale tylko na krótko, zapowiedział, nim nie złożą innych ciał do grobów. Zaczęłam sypać ziemię na ciało taty. - Dobry Boże - modliłam się. - Dodaj mi sił, ale odejmij mi rozum, bym nie wiedziała, co robię! Każda następna łopata czyniła nasze rozstanie bardziej ostatecznym. Usypawszy grób na małym kopczyku zamocowałam tabliczkę z jego nazwiskiem.
Sara Zyskind, Skradzione lata, s. 130.

statystyka