Litzmannstadt Getto, Łódzkie Getto

Ulica Lutomierska (Hamburgerstrasse)


Po zachodniej stronie ulicy Zgierskiej, niedaleko siedziby Schupo, znajdowały się ważne instytucje i urzędy.

Przy ul. Lutomierskiej 11 mieścił się Wydział Gospodarczy, który kierował m.in. uprawą parcel i wywózką nieczystości. Był tam Urząd Pracy, Wydział Mieszkaniowy (albo Kwaterunkowy), potem przeniesiony na Rybną. Przez jakiś czas funkcjonowała tam również kuchnia dla urzędników. Na podwórzu za budynkiem w nowoczesnej kuźni przechowywano, a także przerabiano i montowano cysterny i beczki.

Z kolei przy ul. Lutomierskiej 13 był m.in. Sąd dla Nieletnich. Tam znajdowały się również biura żydowskiej straży ogniowej. W 1942 roku getto posiadało 176 wyspecjalizowanych strażaków. Funkcjonował też odrębny oddział strażniczy, strzegący domów i klatek schodowych przed niebezpieczeństwem pożarów.

Na tyłach budynku, na dużym placu, który ciągnął się niemal do ul. Wesołej przy cmentarzu żydowskim, mieściły się koszary straży ogniowej. Stały tam wozy i sprzęt przeciwpożarowy. Strażacy z getta sami wykonali znakomitą motopompę. To na tym właśnie placu odbyły się najważniejsze przemówienia Rumkowskiego. Stawiano wówczas podium, ustawiano mikrofony i głośniki, by słowa prezesa były słyszane jak najdalej.

Budynki przy ul. Lutomierskiej 11 i 13 nie istnieją. Wybudowano w tym miejscu nowe bloki.

Przetrwał natomiast jeden z domów w głębi (dziś to ul. Zachodnia 14). To na tle tego domu przemawiał Chaim Mordechaj Rumkowski we wrześniu 1942 roku, gdy wzywał mieszkańców getta, by oddali swoje dzieci dla ratowania innych. Zachowało się sporo fotografii, na których widać tłum słuchających go ludzi. To, co mówił, mogło być przecież dla nich wyrokiem życia lub śmierci. Przez część tego placu przebiega dziś jedna z nitek poszerzonej ulicy Zachodniej.

Przy ul. Lutomierskiej niedaleko Zgierskiej, w miejscu, gdzie stały kiedyś budynki, a dziś jest mały skwer, na kamieniu umieszczona została tablica przypominająca los ponad tysiąca Żydów z Hamburga, których przywieziono do getta jesienią 1941 roku.

Straż ogniowa wykańcza zmontowano na 4-cylindrowe Chevrolety motopompę z pełnym ekwipunkiem. Jest to trzeci motorowy wehikuł straży, łącznie z 6-cylindrowym Chevroletem dla załogi i sprzętu oraz z motocyklem BSA z przyczepką dla sprzętu.
Kronika getta łódzkiego, wrzesień 1941, t. 1, s. 252.

Żydowska straż ogniowa w minutę po zaalarmowaniu była już na miejscu i natychmiast powiadomiła o pożarze straż miejską, która zjawiła się z 15 wozami. Podczas akcji, którą kierował komendant miejskiej straży pożarnej, żydowscy strażacy ofiarnie pełnili swoją służbę. Ciekawe, że dla uzyskania wody trzeba było sprowadzić hydrant znajdujący się poza gettem, w odległej o przeszło 0,5 km fabryce Poznańskiego... Pastwą płomieni padł trzypiętrowy budynek, w którym dawniej mieścił się szpital i gdzie po ostatniej ewakuacji zorganizowano nowoczesną fabrykę galanterii drzewnej.
Kronika getta łódzkiego, 23 grudnia 1942, t. 2, s. 446.

W niedzielę odbyło się wielkie zgromadzenie publiczne pod gołym niebem, zwołane celem wysłuchania przemówienia zwierzchnika getta. W godzinach południowych na murach rozlepione zostały plakaciki zawiadamiające, że przemówienie wygłoszone zostanie ag. 18 na dziedzińcu koszar straży ogniowej. Jeszcze na pół godziny przed wspomnianym czasem pielgrzymki ludzi zaczęły kierować się na posesję przy ul: Lutomierskiej. W głębi podwórza zainstalowana została podobnie jak to miało miejsce w zeszłym roku jesienią - trybuna z emblematami strażackimi i mikrofonem. Megafony rozmieszczone na podwórzach bliżej ulicy Lutomierskiej, gdzie zebrały się tłumy słuchaczy, transmitowały ponad półtoragodzinne przemówienie prezesa. Pod trybuną za stołami zasiedli przedstawiciele władz gminnych, mając w ten sposób możność wysłuchania przemówienia bezpośrednio. Pan prezes wstęp swojego przemówienia poświęcił najważniejszej sprawie, jaką jest konieczność dalszego jeszcze zatrudnienia niepracujących.
Kronika getta łódzkiego, l czerwca 1942, t. 2, s. 8.

Na placu strażackim przy ul. Lutomierskiej 13 zgromadził się tłum ok. 5000 osób, zainstalowane zostały megafony, ustawiona trybuna. ag. 18.15 przybył pan prezes w towarzystwie małżonki i p. dyrektora Józefa Rumkowskiego. Porządek i spokój panował wśród zebranych, pogoda była piękna, ciepło i słonecznie. Dawno już pan prezes nie przemawiał, toteż zapowiedziane przemówienie wywołało zrozumiałe zaciekawienie wśród szerokich warstw ludności. Publiczne przemówienia pana prezesa prawie zawsze nacechowane były pewnym optymizmem, przynajmniej na najbliższą przyszłość, a trochę otuchy wszyscy od dawna już łakną.

W przemówieniu swym, które trwało 1,5 godziny, pan prezes podsumował wypadki ostatnich miesięcy, omówił w krótkich słowach wysiedlenie ok. 55 000 osób i podkreślił, że znaczną winę w tym ponosi sama ludność, która ociągała się z pracą. [...] Ogółem ludność getta wynosi w chwili obecnej ok. 100 tys. osób, z czego ok. 70 tys. jest zatrudnionych
Kronika getta łódzkiego, 2 czerwca 1942, t. 2, s. 12.

Pracowałem już dzisiaj jako urzędnik-gryzipiórek w Arbeitseinsatz (Lutamierska 11). Pracuje się tu od 7.30 do 4. Jestem bardzo zadowolony, albowiem mam wreszcie upragniony spokój. Nic mnie nie obchodzi, a bezmyślne przepisywanie danych w kartotece nie zmusza do żadnego wysiłku. Nie ma też więziennej atmosfery resortu, nie ma krzyków, nie ma kurzu, nie ma Gitisa i reszty idiotów z Leder v. Sattler. A nade wszystko nie pozostaje mi zbyt wiele czasu na siedzenie w domu i myślenie o jedzeniu.
Dziennik Dawida Sierkowiaka, 26 sierpnia 1942, s. 97.

statystyka