Jak pisał Oskar Singer, kronikarz getta, Bałucki Rynek to było serce i mózg getta. Rozdzielano tam żywność i opał, przydzielano surowce do poszczególnych resortów i odbierano gotowe produkty. Tu stykała się niemiecka i żydowska administracja. Tu ważyły się losy tysięcy ludzi.
Na Bałuckim Rynku mieściła się siedziba ekspozytury niemieckiego zarządu getta, Gettoverwaltung, którym kierował Hans Biebow - kupiec z Bremy.
To jemu podlegała żydowska administracja na czele z Chaimem Mordechajem Rumkowskim - Przełożonym Starszeństwa Żydów.
Rumkowski został mianowany na to stanowisko przez Niemców w październiku 1939 roku, jeszcze przed powstaniem getta i sprawował tę funkcję do samego końca, do sierpnia 1944 roku. Był pośrednikiem pomiędzy władzami niemieckimi a Żydami. Ale faktycznie na terenie zamkniętej dzielnicy posiadał niemal dyktatorską władzę. Niemcy dali mu swobodę w zorganizowaniu getta. Stworzył potężną machinę administracyjną złożoną z wielu wydziałów, urzędów, agend, resortów pracy.
Powołał służbę porządkową (policję żydowską), sąd, prokuraturę i więziennictwo. Na Bałuckim Rynku w specjalnie wybudowanych drewnianych barakach mieściły się jego biura. Centralny Sekretariat, tzw. Centrala, poprzez którą Rumkowski zarządzał gettem, funkcjonował od maja 1940 roku do likwidacji getta. Od 1 października 1940 roku na placu było także Centralne Biuro Resortów Pracy, które zajmowało się organizacją produkcji. Ale przede wszystkim Bałucki Rynek był miejscem przeładunku żywności, opału i surowców dostarczanych do getta zarówno przez stację Radogoszcz (Radegast), jak i w inny sposób - wozami z podłódzkich wsi czy tramwajem. Stąd także wyjeżdżały gotowe produkty z getta. Porządku przy aprowizacji pilnował specjalny oddział żydowskiej służby porządkowej. Tuż obok rynku (róg ul. Limanowskiego i Zgierskiej) mieściła się siedziba gestapo sprawującego polityczny nadzór nad gettem i VI rewir Schupo, strzegący granic getta i czuwający nad ładem i spokojem w dzielnicy [patrz: Schupo i gestapo].
Bałucki Rynek był odgrodzony od reszty getta, na jego teren można było wejść wyłącznie za okazaniem specjalnej przepustki. Wokół placu powstały ważne instytucje i urzędy, a także fabryki i resorty, np. przy Bałuckim Rynku 5 była fabryka płaszczy gumowych, a także Główny Magazyn Resortu Skór. Przy ul. Dworskiej (dziś Organizacji WiN) mieściły się ważne resorty: Wydział Kuchni, Wydział Transportu, Centrala Mleczarska, a także Wydział Zaopatrzenia. Tuż obok powstał plac węglowy, gdzie gromadzony był i wydawany opał, węgiel i drewno [patrz: Ulica Dworska]. To po żywności najbardziej pożądane produkty w getcie.
Kamienica stojąca naprzeciwko bramy wjazdowej do getta (przy ul.
Łagiewnickiej 25) to jeden z ważniejszych budynków, gdzie funkcjonowało szereg biur gminnych, m.in. była tam siedziba Najwyższej Izby Kontroli i Centralnej Komisji Fachowej.
W listopadzie 1942 roku na dachu budynku zainstalowano wzorcowy zegar o trzech tarczach. Miał on ułatwić ujednolicenie czasu w całym getcie.
Zaraz po wojnie baraki na Bałuckim Rynku, w których mieściły się biura administracji getta, zostały rozebrane. Dziś ten teren w żaden sposób nie przypomina, jak wyglądało to w czasie wojny. Na placu, jak w okresie międzywojennym, odbywa się handel warzywami. Natomiast część kamienic wokół rynku przetrwała.
W sobotę 7 czerwca zwiedzał getto minister Himmler. Na Bałuckim Rynku, w biurze zarządu getta zapoznał się minister Himmler z organizacją tutejszego osiedla dla Żydów, a następnie zwiedził jeden z resortów krawieckich.
Kronika getta łódzkiego, 7-9 czerwca 1941, t. l, s.173.
W poniedziałek odbyła się konferencja na Bałuckim Rynku z udziałem prezesa i przedstawicieli sądownictwa getta z jednej strony z reprezentantami władz niemieckich z drugiej, na której omawiano włączenie w zakres działania Sądu Przełożonego Starszeństwa Żydów spraw wyłączonych dotychczas spod jego kompetencji, jak szmuglu, przestępstw dewizowych, rozszerzania wiadomości szkodzących Rzeszy Niemieckiej i morderstw, zarówno na terenie getta, jak i poza nim. Sąd otrzymałby uprawnienie wymierzania wszelkich wymiarów kar aż do wyroku śmierci włącznie.
Kronika getta łódzkiego, 4 sierpnia 1941, t. l, s. 237.
Hans Biebow szalał na Bałuckim Rynku. Poturbował Prezesa tak dotkliwie, że tamten dostał krwotoku. Następnie pobił sekretarkę Fuksównę i zdemolował biuro Jakubowieza. Zjawił się w towarzystwie innego członka Zarządu Getta, Czarnulli. Obaj byli pijani. Równie dobrze mogli symulować nietrzeźwość, by odegrać się na znienawidzonym współwłodarzu dzielnicy żydowskiej.
Jakub Poznański, Dziennik z łódzkiego getta, 17 czerwca 1944, s.167.